Nasz autobus wlasnie zajechal do Nha Trang. Taki przymusowy przystanek w drodze do Da Lat. Zmieniamy nasz sypialny, lezacy autobus na zwykly, siedzacy. Jest godzina 6.30 rano. Nha Trang to miasteczko nadmorskie, taki kurort z plazami i wszelkimi zwiazanymi z byciem kurortem atrakcjami. Ale nie o tym chcialem napisac. Slonce ledwo sie ukazalo, oblewajac szara poswiata rzeczywistosc, a na plazy, promenadzie wzdluz wybrzeza sa tlumy ludzi. Wietnamczycy kapia sie w morzu, gimnastykuja sie grupowo, biegaja, a nawet... graja w badmintona! O 6 rano!!! Ja rozumiem popykac sobie na plazy ze znajomymi korzystajac z urokow lata, ale zeby tak z kurami wstawac i uganiac sie za lotka? To juz przesada. No ale Azjaci slyna ze swojego zdrowego podejscia do ciala i ducha, a zdyscyplinowanie to podstawa. Nie dla nas to, oj nie dla nas:))
A co do autobusu sypialnego, to ten wynalazek jest dosc ciekawy. Siedzenia sa lezace, z mozliwoscia podniesienia oparcia i generalnie wydawaloby sie, ze to swietny sposob na nocne trasy. Jednakze konstruktorzy tego automobilu zapomnieli, ze istnieja na swiecie ludzie mierzacy ponad 1,60 m wzrostu, a takim miejsca troche brakuje. Ale dalismy rade. Jakbyscie byli ciekawi, to wyglada to nastepujaco:
No i ruszyc w dalsza droge nadszedl czas!!
sobota, 1 marca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Czy ktos widzial na tych zdjeciach tubylca?
MK
Pozdrowienia od rodakow poznanych na wycieczce do My Son. Po tym deszczu chorowalismy wszyscy. Mamy nadzieje ze z wami bylo wszystko ok ? Trzymamy za Was kciuki i ciekawi jestesmy jak bylo u Was dalej?
Prześlij komentarz