niedziela, 24 sierpnia 2008

On the road again

W koncu. Po trzech miesiacach w jednym miejscu, litrach potu i tysiacu przeklenstw wyrwalismy sie juz z objec furiata z Margaretville. Przemiescilismy sie do NYC, gdzie wlasnie oczekujemy na przybycie rodziny. A potem juz dalej w droge. Bilety zakupione, na wiekszosc krajow. Jedyny problem to bilety na Kube, z wiadomych powodow:) Harmonogram jest nastepujacy.

NYC - California - Peru - Boliwia - Ekwador - Kolumbia - Gwatemala - Kuba - Meksyk - NYC, a pozniej to juz tylko Warszawa i Boze Narodzenie.

Takze juz niedlugo kolejne opowiesci z trasy i ciekawostki z zycia wziete. Trzymajcie kciuki.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Witajcie po długiej nieobecności. Podziwiam Wasz hart ducha i ciała . Pewnie jesteście zmęczeni pracą , ale po dalszych przygodach, pola golfowe pójdą w zapomnienie i oby jak najprędzej , bo już czekam na dalsze opisy (opowiadanie) i fotki z podróży. Pozdrawiam
Marek nz.

Anonimowy pisze...

My wlasnie wrocilismy z Kuby. Ach...
Przechodze depresje popowrotowa.....

Powodzenia, Karkoszki drogie!

Machala

Ps. A wiecie, ze KP ma malego Kube? Juz od miesiaca (:

Anonimowy pisze...

No nareszcie ruszacie się z miejsca :) Czekamy na kolejne wpisy w Karkoszkowym Pamiętniku Obieżyświata :)

Adriano

Anonimowy pisze...

Wakacje, wakacje, a moze urlopy.:)

Dluga nieobecnosc? To jakies jaja? Nasz czlowiek kompletnie o nas zapomnial. :(
Mysle, ze to jakas gra? Chyba za malo Go, Ich krecimy? Trzy mniesiace na golfowym polu i nic. Juz wczesniej pisalem, kanapa, pilot i brak motywacji do kontaktu z nami. Przeciez my to male ludki ze Starego Kontynentu, zamknieci w bodowaniu Nowego Swiata na wzor nie do konca okreslony. Tu tyle jest sporow, ze wraca "komuna", ze to wciaz stoimy w miejscu. Chcialbym wiedziec, jakie sa koncowe wnioski po zwiedzaniu swiata wschodniego, ktory zostal zaledwie lizniety? Owszem, Sydnej to metropolia o ktorej czytymy, ze jest rajem. Czy jeden z amerykanizowany Japonczyk moze sprawic, ze nasi podroznicy zostali doszczetnie oproznieni z obiektywnego ogladu terazniejszosci, a moze to stres dzielenia sie nadchodzacymi wrazeniami w szerszym gronie?

Mialem milczec, nic nie pomoglo, ile mozna czekac na wiesci? Czyz tylko jestesmy skazani na piekno, a moze ktos przyzwoli nam na to, by sie podzielic tez "swiatem" brzydkim, on tez jest skladowa widzianego piekna. Tak na koniec, kazdy ma swoj wzor piekna. Skoro podjeliscie sie trudu dzielenia sie z nami Waszymi spostrzezeniami to prosze o pelna informacje.

Juz zapomnialem, jak sie podpisuje, ale serdecznie Was pozdrawiam

mk - brat

Unknown pisze...

Heja!
no co sie z Wami dzieje??? :))) czekam na fotki i wiesci:)
buziaki!!!
Ewa