sobota, 25 października 2008

Machu Picchu, czyli nowy cud swiata



Machu Picchu, zaginione miasto w chmurach, odnalezione przez przypadek niecale sto lat temu. Sa to chyba jedne z najbardziej znanych ruin na swiecie, a o ich popularnosci i wartosci swiadczy fakt, ze zostaly wybrane do elitarnego grona "siedmiu nowych cudow swiata". O ile o samym gronie cudow mozna powiedziec wiele i z niektorymi wyborami nie do konca sie zgadzac, to nie wydaje mi sie, zeby ktos sprzeczal sie co do tego, ze MP to cud swiata. Ja przynajmniej sie nie sprzeczam i bronie tego wyboru, mocno. Moze z sentymentu. Moj wyskok do Peru szesc lat temu byl pierwsza dalsza wyprawa i czterodniowy trekking do ruin zwany "Camino Inka" byl chyba glownym wydarzeniem tamtego czasu. Dotarcie do konca szlaku po tych wszystkich kilometrach i rzucenie pierwszego spojrzenia na miasto to wrazenie, ktorego nie zapomne chyba nigdy. Jakby czlowiek przeniosl sie do filmu National Geographic, to co do tej pory ogladal na lamach magazynow podrozniczych, czy w telewizji, teraz mial okazje zobaczyc na wlasne oczy. To wciaga i siedze w tym gleboko. A Machu Picchu ma szczegolne miejsce na mojej mapie swiata.

Tym razem przyszlo sie dzielic tymi wrazeniami z najblizszymi. Tak jak pisalem, malo co a w ogole nie dojechalibysmy tam i rodzina nie mialaby szansy zobaczyc tego wszystkiego na wlasne oczy. Byc w Peru i nie zobaczyc. Katastrofa. Na szczescie wszystko skonczylo sie happy endem i kazdy mogl postawic stope w zagubionym miescie Inkow. Nie ma chyba sensu opisywac historii miasta, tego jak to Hiszpanie nigdy tu nie dotarli, a sam Hiram Bingham odkryl je przez przypadek, myslac, ze to ostatnie miasto Inkow - Villcabamba. Kazdy moze sie z tym zapoznac na wlasna reke, takze z tym, ze do konca nie wiadomo, dlaczego Inkowie opuscili Machu Picchu, czy przegonila ich zaraza, brak wody, czy moze krwiozercze meszki, ktore dopadly moja skromna osobe. Nie bedziemy sie w historie zaglebiac. W ogole zastanawiam sie jak to wszystko opisac. Obawialem sie, ze "turystyczny" sposob zwiedzania wplynie na postrzeganie wszystkiego, zamaze wyjatkowosc tego miejsca, ale chyba nie bylo z tym tak zle. Pewnie, ze inaczej jest przejsc 50km przez gory i doliny i o swicie ostatniego dnia dotrzec do ruin. Ma sie wtedy poczucie, ze zrobilo sie cos wyjatkowego, nawet biorac pod uwage fakt, ze codziennie setki ludzi idzie ta sama trasa :) Machu Picchu ma w sobie taka majestatyczna atmosfere, jest czyms tak niesamowitym, ze tak naprawde nie ma znaczenia, czy dotarles tam z horda Japonczykow na pokladzie pociagu i autobusu, czy tez z horda niemyjacych sie od paru dni traperow. To miasto polozone jest w tak niesamowitym miejscu, ze zapiera dech w piersiach. Otoczone przez zachmurzone szczyty Andow, z wijaca sie u podnozy rzeka Urubamba, jest po prostu perla, diamentem i szmaragdem w koronie zabykow Ameryki Lacinskiej. Przechadzajac sie po tym zbudowanym z doskonale dopasowanych kamieni miescie, sluchajac przewodnika mowiacego o dokladnych obliczeniach astronomicznych i zbudowanych zgodnie z nimi swiatyniami kazdy chlonie je na swoj sposob. I naprawde nie mam pojecia jak to wszystko opisac. Nawet zdjecia nie sa w stanie tego oddac w stu procentach, zreszta kiedy sa? Wszystko trzeba przezyc samemu i bardzo sie ciesze, ze naszym rodzicom i Kasi sie to udalo. Takze pakujcie walizki i kto tam jeszcze nie byl, niech zbiera sie w droge, aby na wlasnej skorze odczuc jakie wrazenie robi Machu Picchu - zaginione inkaskie miasto w chmurach. Naprawde warto.

No to teraz pare zdjec, zeby nie bylo tak na sucho :)























Ahh i wracajac do tych krwiozerczych muszek, meszek, czy innych potworow. Nie zapomnijcie sprayow na komary. Szesc lat temu ich nie bylo i, bije sie w piersi, nie przygotowalem sie. Tym razem pociapaly mnie tak zdrowo, ze nastepne trzy dni i noce przelezalem w pokoju odchorowujac cala wycieczke. Ha moze nie ma sie co dziwic, czemu rodowici mieszkancy sie stamtad wyniesli? Widok widokiem, ale jak natura Cie tam nie chce, to nie.

Na koniec jeszcze taka mala dygresja na temat uslug Peru Rail, czyli tamtejszej kolej. Tak sie trafilo, ze w droge powrotna jechalismy pociagiem lepszej klasy tzw. Vistadome. Faktem jest, ze pod wieczor za wielu widokow juz nie ma, wiec zdaje sie, ze koleje postanowily zrekompensowac to pasazerom urozmaicajac ich podroz pewna doza rozrywki. Oto co sie wydarzylo. Gdzies w polowie drogi wyskoczyl na srodek wagonu osobnik przebrany w lokalny, tradycyjny stroj (chociaz szczerze mowiac przypominal troche pajaca, nic na to nie poradze) i zaczal wykonywac jakis tajemny taniec wywijajac pluszowa lama. OK, niech bedzie. Zawsze cos. Po tym jednak Peru Rail wyskoczylo z czyms, czego nawet PKP by nie wymyslily, mianowicie urzadzili mini pokaz mody polaczony z mozliwoscia zakupu prezentowanych towarow. Pomysl ciekawy, interesujacy, a ceny szali celujace w tych, ktorzy przywykli juz do podrozy w biznes klasie. Niemniej jednak brawo dla dzielnych pani i pana, ktorzy wzieli na swoje barki prezentacje strojow. Nam osobiscie wpadl do glowy pomysl, ze moze zrobic taki show w pociagu relacji Krakow-Zakopane, bo przeciez jakos trzeba podrozujacym urozmaicic te 100km w trzy godziny. Moze wiec troche ciupag, tradycyjnych ciuszkow z owiecki i hejaa. Kolej zacznie wychodzic na swoje :) Pomysl pozostawiam pod rozwage.



3 komentarze:

Piotr Sosnowski pisze...

Dziekujemy za kartke z zyczeniami. Tak jak patrzymy na wasze zdjecia, opisy czasem czytajac, to mocno zazdroscimy :) ale pozytywnie. Czesia, w sensie moja malzonka Agnieszka, siedzi i tylko wzdycha patrzac na te zdjecia. My z kolei polecamy zdjecia z wesela na:
http://picasaweb.google.pl/msosnowska
lub z podrozy poslubnej na:
http://picasaweb.google.pl/petersosnowski
No i zamierzamy te wasze zdjecia na duzy telewizor wrzucic i wieczorem obejrzec wszystkie.
A na koniec: kiedy wracacie? i kiedy do Bialego zawitacie?
P.S. Jaka was spotkala najciekawsza przygoda??

Dookola Świata 2008 pisze...

Kolego Sosnowski, po pierwsze to namieszales, bo zanim sie zorientowalismy, ze chodzi o Sosne i Smietanke to troche czasu minelo :)
Dzieki za komentarz, znaczy ze ktos jednak na tego bloga zaglada... oprocz nas. Co do powrotow to zjawiamy sie w PL 21 grudnia, a w Bialym na swieta. Co do przygod to jest to temat na wieczor przy piwie :) Pogadamy, opowiemy itd
Wasze zdjecia obejrzelismy. Pieknie wygladaliscie :) Jeszcze raz gratulacje. Szkoda, ze nas nie bylo :)

Anonimowy pisze...

From my analysis, L-carnitine is outstanding fat that has been stored turns into
muscle mass swiftly. phen375 honest reviewSo do
your research and make a cost less than their all-natural counterparts.