No dobrze, dobrze. Znowu sie troszke obsuwamy z pisaniem, nikt nie wie co sie z nami dzieje, gdzie jestesmy, co robimy. To, ze nie ukazuja sie nowe teksty jest w pewnym sensie zasluga tego, ze chcemy, aby od wrzesnia zaczely sie pojawiac historie z naszych wojazy po Ameryce Lacinskiej. Krotko mowiac, pracujemy cale dnie i nie ma jak skupic sie na pisaniu. Zabralem sie jednak za tekst o Sydney i po weekendzie prosze spodziewac sie premiery:)
A co u nas? Otoz oposcilismy New York City, pelnego ludzi wszelkiej masci na rzecz wiejskiego resortu dla golfiarzy w Margaretville w stanie Nowy Jork. Pracujemy tu w restauracji, mieszkamy sobie w moteliku nalezacym do osrodka, jedzenie mamy wliczone, a z domku do pracy smigamy wozkami golfowymi. Ewelinka przemieszcza sie jeszcze po polu wozkiem napelnionym napojami i sprzedaje je spragnionym graczom. Jestesmy tu od soboty i stwierdzamy, ze mimo iz jest to za..upie pierwszej wody (w Margaretville na stale rezyduje 600 osob:))) to jest tu dla nas mniej meczoco niz w NYC. Nie trzeba tracic czasu i pieniedzy na dojazdy, mozemy sobie korzystac z basemu i moze w koncu uda nam sie nauczyc grac w golfa:) Prawie cale lato przed nami.
A jakby ktos chcial zobaczyc jak tu jest to zapraszamy na strone osrodka: www.hanahcountryclub.com
Wszystko jest wiec na dobrej drodze ku Ameryce Lacinskiej. Trzymajcie kciuki za nas i cierpliwie czekajcie na opowiesci. Zdjecia sa w galerii, brakuje tylko tresci:))
Pozdrawiamy wszystkich goraco.
piątek, 30 maja 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz