piątek, 19 grudnia 2008

Ladowanie w rzeczywistosci

Wszystko co dobre szybko sie konczy, przy dobrej zabawie czas szybciej leci i tym podobne frazesy zwykle w zyciu sie sprawdzaja. Nie inaczej jest i w naszym przypadku. Ten rok zlecial nam niemilosiernie szybko, a im blizej do powrotu tym bardziej utwierdzamy sie w tym przekonaniu. Czas zdecydowanie za szybko mija. Ale wszystko ma swoje dobre i zle strony. Dobra to ta, ze za wszystkimi sie juz mocno stesknilismy i chetnie zobaczymy Wasze przemile oblicza, mamy nadzieje, ze jak najszybciej.

A jesli sa wsrod was tacy, ktorzy nie maja co robic w niedzielny wieczor i chcieliby nam nasze ladowanie w zimowej rzeczywistosci ulatwic usciskiem dloni lub innym rownie zmyslowym sposobem, to moge nadmienic, ze ladujemy wlasnie w niedziele, 21 grudnia o godzinie okolo 19.40 na pokladzie Lufthansy z Londynu przez Dusseldorf (LH3322).

Tak czy siak blizej nam juz do zobaczenia sie twarza w twarz i wtedy bedziecie mi mogli bezposrednio wygarnac za opoznienia w pisaniu i wszystko inne co wam sie nie podoba w mojej osobie. Winien jestem jeszcze opis przygody na Kubie, nad czym nieustannie pracuje i obiecuje wkrotce jeden wielki poemat rewolucyjny, ktory obali caly ustroj, wszystkich monarchow i rzady na tym blogu. :) Ale to wkrotce.

Pozdrawiamy z NYC i do zobaczenia juz niedlugo.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

I fajne to i jednoczesnie niefajne, ze wracacie juz.
Supcio, ze bedzie Was mozna ujrzec i wysciskac moze nawet troche, ale szkoda wielka, ze sie zamknie takie git okno na SWIAT (do ktorego tesknie i tesknie...)

Przyjemnego powrotu do rzeczywistosci w kazdym razie zycze.

/Machala

Anonimowy pisze...

Skoro Machala sie odezwala, to ja pozwole sobie na dwa slowa.
Niestety na lotnisku nie bede i nie usciskam Was serdecznie, ale bede sledzil Wasz powrot z dalekiej podrozy. Przypomina mi to czasy, kiedy pierwsi kosmonauci w latach szesciedziatych ubieglego stulecia oblatywali kule ziemska i ich powroty do macierzy. Teraz mamy dwojke, ktorym udalo sie to dokonac droga w niczym nie przypominajaca kosmos, ale ich doznania troche przypominaja tamte pionierskie lata podboju tego co od stuleci podlegalo ludzkiemu umyslowi.

Ciesze sie, ze bajkopisarze wracaja do normalnosci. Teraz pytanie ile z nami wytrzymaja?

Poki co, badzmy przy nadziei, ze nie szybko nami sie znudza?

m