czwartek, 31 stycznia 2008

Varanasi - miasto uduchowione




Varanasi - Banaras - swiete miasto hinduizmu, wedlug legend najstarsze miasto w Indiach. Wszyscy, ktorych spotkalismy po drodze uprzedzali nas o nieopisanym brudzie, ktory tam panuje. Przestrzegali nas, ze bedziemy brodzic posrod smieci i przesiakniemy niezbyt przyjemnym zapachem. I co? I szczerze mowiac, wedlug nas jest to opis troche przesadzony i niesprawiedliwy. Owszem jest tam brudno i smieci walaja sie pod nogami, jak przystalo na swiete miasto wiecej tam krow i musimy przyznac, wlasnie w Varanasi pierwszy raz wdepnelismy w swiete krowie placki, ale ten obraz nie jest przytlaczajacy i nie przyslania tego, czym to miasto jest naprawde. A czuje sie, ze nie jest to tylko kolejna hinduska metropolia, ale miejsce o szczegolnym znaczeniu duchowym. Atmosfere ta odczuwa sie szczegolnie, a wlasciwie przede wszystkim na ghatach (kamiennych stopniach schodzacych w dol do lustra wody), wzdluz brzegu rzeki Ganges. Spacerujac, czy plynac wzdluz ghatow w wynajetej lodzi,mozna obserwowac skrajnie odmienne sceny. Widzimy zwyklych ludzi przychodzacych nad brzeg rzeki, aby oczyscic swoja dusze poprzez rytualna kapiel. Niektorzy po prostu namydlaja swoje cialo i dodatkowo korzystaja z "oczyszczenia" ciala, a pisze to w cudzyslowie, gdyz o czystosci wody w Gangesie mozna powiedziec wiele, ale nie to ze oczyszcza fizycznie. Nie przeszkadzaja im dryfujace wokol torebki foliowe, czy inne odpadki. Ale o tym za chwile. Dalej, wzdluz kolejnych stopni rozlokowani sa miejscowi pracze, mozolnie starajacy sie doprac posciel i ubrania. I tez nie przeszkadza im, ze piara doslownie tuz obok jednego z trzydziestu odplywow sciekowych miasta, czy stada bydla. Albo gdyby tego bylo malo, piara i susza pare metrow od jednego z dwoch kremacyjnych ghatow Varanasi - Harish Chandry. Kontrast widoku planacych stosow i suszacych sie kolorowych sari jest czyms bardzo surrealistycznym.











W Varanasi sa dwa ghaty kremacyjne, wspomniana juz Harish Chandraa Ghat oraz wiekszy i najswietszy Manikarnika Ghat, na ktorym ogien rzadko kiedy gasnie, a dziennie kremuje sie do 150 cial. Ten spektakl smierci przyciaga praktycznie kazdego, kto przyjedzie do Varanasi, ale osobom wrazliwym nie polecalbym zbytnio zblizac sie do plonacych stosow. Widok wystajacej spod szczap drewna okopconej glowy, czy nog nie jest czyms rzadkim. Ubrane w zlociste szaty ciala znosi sie nad brzeg rzeki na bambusowych noszach, zanurza po raz ostatni w swietych wodach Gangesu i kladzie na dokladnie odmierzone stosy drewna. Pogrzebowe orszaki to obok kapiacych sie w rzece ludzi, jeden z podstawowych elementow krajobrazu miasta, do ktorego wielu Hindusow przyjeezdza specjalnie po to zeby umrzec.






Wzdluz ghatow, obok turystow z aparatami fotograficznymi, sprzedawcow pocztowek, zebrakow, masazystow i wioslarzy przechadzaja sie i medytuja swieci mezowie, ubrani w pomaranczowe szaty lub pokrywajacy swoje ciala popiolem z kremacyjnych ghatow. To pomieszanie kultur i zwyczajow, kolorow skory i jezykow jest czyms niezwyklym. I pomimo tego, ze i tu nie mozna sie opedzic od probujacych wcisnac swoje uslugi sprzedawcow, czy innych szarlatanow czuje sie, ze Varanasi, w swojej starej czesci nad Gangesem, jest inne. Inne niz cale Indie.

A jesli juz ktos poczul chociaz namiastke tej uduchowionej atmosfery, mozemy sprowadzic Was do rzeczywistosci bardziej przyziemnymi opisami. Na przyklad sama rzeka Ganges. Hindusi pytani o jej czystosc odpowiadaja, ze nie ma takiego problemu i w ogole wszystko cacy. My nie jestesmy w stanie zrozumiec, jak mozna nie dostrzegac smierdzacych sciekowych odplywow plynacych z miasta wprost do wody, jak mozna nie dostrzegac od razu rzucajacych sie w oczy dryfujacych smieci i resztek, jak mozna nie widziec tych plam brudu na wodzie. Tego nie wiemy i nigdy chyba nie zrozumiemy. Aby jeszcze zaostrzyc ten opis, mozemy przytoczyc to co spotkalo spotkanych przez nas Polakow. Plywajac po rzece wynajeta lodka, trafili na dryfujace, nadgnile ludzkie cialo bez glowy i nog. Tak po prostu. Nie wymaga to chyba dalszego komentarza.

Nasza bezposrednia stycznosc z Gangesem ogranicznyla sie do malo rytualnej kapieli pod prysznicem pod przefiltrowana (mamy nadzieje) woda i spania w poscieli, bez watpienia wypranej w pobliskiej rzece przy jednym z ghatow.

Czy wiec Varanasi jest najbrudniejszym indyjskim miastem? Waskie uliczki starego miasta owszem sa pelne smieci i krowich odchodow, ale sa tez regularnie sprzatane przez wlascicieli sklepikow i wszelkiego rodzaju kramow. Troche dalej, w mniej uczeszczanych przez turystow zakamarkach owszem jest brudniej, ale nie do przesady. Chyba ze to my juz sie na to wszystko uodpornilismy. A kilkaset metrow od ghatow i rzeki jest juz normalne hinduskie miasto, z calym swoim zgielkiem, smogiem i bazarami. Sprzedaje sie oczywiscie wszystko i wszedzie, a atmosfera duszna jest juz tylko od spalin riksz i halasliwych klaksonow.

Pare kilometrow od Varanasi lezy jeszcze jedno swiete miasto. Sarnath, w ktorym Budda wyglosil swoje pierwsze kazanie jest miejscem pielgrzymek wyznawcow buddyzmu. To ciche i spokojne miasteczko jest wytchnieniem dla osob zmeczonych zgielkiem Benaresu. Wsrod buddyjskich klasztorow, kolorowych mnichow i zielonych ogrodow mozna rzeczywiscie zapomniec o indyjskiej rzeczywistosci.

2 komentarze:

OHM pisze...

Cześć Podróżnicy!
Wasze relacje czytam regularnie z zapartym tchem, trzeba przyznać, że Michał ma talent literacki:)Dzięki Wam siedząc sobie na kanapie w domciu chociaż na chwilę przenoszę się w zupełnie inny świat, daleko od szarej Warszawy gdzie wiecznie brakuje na wszystko czasu. Po troszę podróżuję więc razem z Wami :) A tak z innej beczki: prosiliście, żeby Wam o wszystkim donosić więc czynię to niniejszym : Hani rosną zęby, wyczuliśmy trzy siekacze:) Ściskamy Was mocno i kibicujemy w dalszej podróży. Ola, Hania i Maciek

Anonimowy pisze...

Witajcie! Wasz opis pobytu w Varanasi nad Gangesem jest tak realistyczny że czytając to i patrząc na zdjęcia przeniosłem się na te chwile do Indii , jest to piękne i zarazem odstraszające. Życie tubylców nie jest lekkie. Macie na pewno mało czasu na opisywanie wrażeń , jednak mam prośbę , jak kończycie te piękne opisy, podajcie nazwę następnej miejscowości , będę śledzić Wasze przejazdy i podróżować z Wami , dziękuję nieznajomy Marek